piątek, 9 października 2015

Kalecki - podatki

Dziś o podatkach. Podatki - wiadomo, w powszechnym mniemaniu Zło straszne, powoduje raka i kurzajki. Paskudne państwo zabiera sobie część naszych pieniędzy, a co mamy w zamian? Takie pytanie przypomina mi świetną scenę z filmu Monty Python's Life of Brian o tym, co "Rzymianie zrobili dla nas". Gdyby zabrakło państwa i podatków, to mogłoby się okazać, że nie ma też policji, straży pożarnej, opieki zdrowotnej, edukacji, sanepidu, 40-godzinnego tygodnia pracy, standardów i norm produkcyjnych, dzięki którym możemy kupować bezpieczne towary itd. itp. Można by długo wymieniać - świat jest bardzo złożony, a im więcej o nim wiemy, tym bardziej skomplikowany w obsłudze się staje. Sami nie jesteśmy wszystkiego ogarnąć, potrzebni są specjaliści, którzy zrobią to za nas - stąd mamy różne urzędy, których zadaniem jest dbanie o to, by w określonym wycinku świata działo się jak najlepiej (zgodnie z procedurą czy standardem). My ufamy specjaliście, że on nas ochroni od określonego ryzyka, a on w zamian dostaje część naszych dochodów (za pośrednictwem podatków). Np. sanepid nie przepuszcza produktów zawierających szkodliwe substancje, których nazw większość ludzi nawet nie jest w stanie wymówić. Dzięki temu jesteśmy zdrowsi. Mamy to płacąc podatki.

Podatki nie są więc Złe. Złe może być tylko niewłaściwie ich używanie.

Wracając do Kaleckiego, to wygląda w jego modelu to tak, że państwo zabiera w postaci podatków część wynagrodzeń pracowników oraz zysków przedsiębiorstw, w zamian za to dokonuje transferów do przedsiębiorstw (dotacje i dopłaty) oraz do gospodarstw domowych - np. wypłacając emerytury, renty, zasiłki dla bezrobotnych, a także udzielając "nieodpłatnych" usług, w postaci choćby opieki zdrowotnej czy edukacji. Jeśli więc narzekamy, że opieka zdrowotna w Polsce jest do bani (tak naprawdę jesteśmy w dość średniej sytuacji, ale nie zmienia to faktu, że mogłoby i powinno być lepiej), to jedną z przyczyn tego są zbyt niskie transfery z budżetu. Face it. Chcesz jakości, płać.

Oddzielną kwestią jest to, czy finansowanie publiczne jest lepsze od prywatnego oraz czy podatki powinny być progresywne, czy też jednakowe dla każdego. Ale to już oddzielny temat, z którym rozprawię się kiedy indziej.

Innym rodzajem wydatków budżetowych są inwestycje publiczne. Wedle najpowszechniejszej, bzdurnej ideologii zwanej ekonomią neoliberalną, inwestycje publiczne - nie dość, że są z definicji nieefektywne, bo publiczne - to jeszcze "wypychają" inwestycje prywatne. Inaczej mówiąc, jak by rząd się nie wepchnął, to inwestycję by zrealizowali prywatni przedsiębiorcy. A tak, to nic nie zrobią. Nie będzie inwestycji prywatnych. W sumie więc publiczne inwestycje to tylko marnotrawienie podatków. Nonsens. Już widzę te kolejki prywatnych inwestorów, którzy aż przebierają nogami, by zbudować gdzieś autostradę, szkołę, elektrownię atomową czy oczyszczalnię ścieków. Kto im zabrania? Jakiś odgórny ban jest na takie inwestycje? Faktem jest natomiast, że prywatne firmy realizują takie inwestycje dopiero otrzymując zapłatę z podatków. Bez tego albo by zajmowały się czym innym, albo by w ogóle padły. Na pewno państwo nie odbiera im pracy.

Kalecki wykazuje (transformując jedynie równości rachunkowe), że wydatki publiczne kumulują się z inwestycjami prywatnymi, a nie je zastępują. Wygląda to tak, że:

PKB = W + R + T (od strony dochodowej na PKB składają się wynagrodzenia W, zyski przedsiębiorstw R oraz podatki T)
PKB = I + C + G (od strony wydatkowej na PKB składają się inwestycje I, konsumpcja C oraz wydatki publiczne G)
D = G - T (różnica między wydatkami publicznymi a przychodami z podatków daje deficyt lub nadwyżkę budżetową D)
t% = T / PKB (wzór na udział podatków w PKB)
czyli W + R + T = I + C + G, co po kolejnych przekształceniach daje: 
R = I + D - SW

Oznacza to wprost, że im wyższy deficyt budżetowy, tym większe są zyski przedsiębiorstw. Dążenie do równowagi bądź nadwyżki budżetowej jedynie pogarsza ich sytuację.

Zmodyfikowany zostaje także mnożnik inwestycyjny, gdzie dodane zostają wydatki publiczne i udział podatków. Pierwsze dają wyższy wzrost PKB, natomiast drugie zmniejszają zakres działania mnożnika inwestycyjnego - tj. im wyższy udział, tym inwestycje są coraz mniej efektywne.
PKB = ∆(I + G) / (r% + sw% + t%)

Budżet, oprócz tego, że za jego pomocą finansowane są polityki społeczne, spełnia dodatkową funkcję stabilizatora koniunktury. W przypadku kryzysu i spadku inwestycji (I < 0) oddziaływanie wydatków publicznych (gdy G > 0) i podatków (t%) jest takie, że zmniejsza wahania i poziom spadku PKB.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz