wtorek, 6 października 2015

Nowoczesna Platforma Obywatelska

Dlaczego nie będę już głosował ani na PO, ani na Nowoczesną? A właściwie na Nowoczesną PO?

Zacznę może od tego, że na UW/PO głosowałem stale od 1997 do 2014 r. - wychodzi mi, że było to jakieś 15 razy, w tym 5-krotnie w wyborach do Sejmu. Głosowałem nawet wtedy, gdy już nie byłem (szeregowym) członkiem tejże partii, z której to odszedłem, gdy poznałem Sławomira Nowaka i Pawła Piskorskiego -  persony owe wybitnie mi się nie spodobały i nie chciałem mieć z nimi cokolwiek wspólnego. Początkowo głosowałem z przekonania. Później, kiedy PO już pokazała, co potrafi (czyli niewiele), z braku innego wyboru. Ostateczny zawód przyszedł, gdy usłyszałem, jak Tusk, zapytany przez Tomasza Lisa - "jako jaki premier chciałby być zapamiętany?" - odpowiedział, że "jako fajny gość". Z fajnym gościem to można iść na piwo, natomiast premier jest od rządzenia, najlepiej skutecznego. A Tusk nie rządził, Tusk był. Nawet fajny.

Cała ta "fajność" zresztą dobrze charakteryzuje całą PO - jej rządy to ciągłe dążenie do bycia fajnymi. Ale nie będę się już za bardzo na nich wyżywał. Koń, jaki jest, każdy widzi. Mogli? Mogli. Zrobili? Nie zrobili. Sorry, pobudowali stadiony. Partia Budowniczych Stadionów - tak ich zapamiętam.

PO najbliższe wybory przegra i sama o tym wie. Zresztą, przegra je dla swojego dobra. Gdyby przypadkiem utrzymała się u władzy, to dalszy spadek poparcia przy następnych wyborach sprowadziłby ją do poziomu zombie, jak SLD. Celem PO jest więc minimalna przegrana - niech rządzi Kaczyński ze swymi awatarami, wówczas PO jako największa partia opozycyjna będzie go punktować i się zregeneruje.

Wydawałoby się, że najlepszą alternatywą dla zużytego PO jest Nowoczesna.pl. Ot, wracają do postulatów UW/PO z początku jej istnienia i zapewniają, że - w przeciwieństwie do Platformy - oni naprawdę je zrealizują. Do tego jeszcze na front wysuwa się nieco świeższą twarz w polityce, czy Ryszarda Petru. Przyznam, że pewnie jeszcze z 5-10 lat temu bez zastanowienia głosowałbym na Nowoczesną, jako sensowną alternatywę dla fajnego PO. Z czym więc mam kłopot?

Kłopot numer 1, to program Nowoczesnej. Prawidłowo definiują problem - stagnacja państwa, brak woli reform i przede wszystkim niska innowacyjność, która sprowadza Polskę do roli średniej wielkości producenta wyrobów mid- i low-tech. Punkt dla Nowoczesnej. Schody się zaczynają, gdy przejdziemy do tego, co proponują, by to naprawić. Bo właściwie to nie wiadomo, co proponują. Program Nowoczesnej to lista pobożnych życzeń, bez jakichkolwiek konkretów. Mamy tam np. takie chciejstwo, jak "Program nowoczesnej industrializacji kraju na miarę XXI wieku – skupionej na przyciąganiu i rozwijaniu branż związanych z biotechnologią, optoelektroniką, farmaceutyką, automatyką i teleinformatyką." Tyle. Ktoś jest przeciw takiemu programowi? Nikt. To co to za program? Ja też mogę sobie wpisać w swój program, że chcę, by nad Polską zawsze świeciło słońce, a ludzie się do siebie uśmiechali na ulicy. Takimi okrągłymi słowami każdy może się posługiwać, bardziej istotne jest więc, JAK te wszystkie rzeczy mają być zrobione. I tego próżno szukać w programie Nowoczesnej. A tak, Petru zapowiedział obniżkę podatków dla najlepiej zarabiających - to faktycznie będzie miało wpływ na innowacyjną industrializację kraju.

Kłopot numer 2, to faktyczna pozycja Nowoczesnej. Jej zaplecze tworzą ludzie związani z dawną UW/PO, wypchnięci z polityki czy wycięci w bojach wewnątrzpartyjnych przez Tuska, jak Balcerowicz (Petru był w latach 90-tych jego asystentem) czy Olechowski (jeden z trzech założycieli PO). W sumie nic do nich nie mam, swoją robotę lepiej lub gorzej wykonali. Na obecny moment są już jednak przestarzali, więc całkiem logicznie na pierwszą linię wystawiono "młodego" Petru. Program Nowoczesnej też jest odświeżonym programem UW sprzed 20 lat. Porównując jednak to, jakim językiem obecnie posługuje się PO i Nowoczesna, oraz to, jakie przedstawiają postulaty, to pomimo teoretycznej opozycji tych dwu ugrupowań, to mam coraz większe wrażenie, że tak naprawdę mamy do czynienia z dwiema markami należącymi do jednej firmy.

PO znana była dotąd z tego, że ma duże poparcie, bo zgadza się z każdymi poglądami i reprezentuje wszystkich, taka partia umiarkowanego centrum. Tylko, że obecnie straciła wiarygodność i pozostawanie w centrum nic jej już nie da. Z jednego z ostatnich badań wynika, że PO jest popierana w tej chwili głównie przez osoby o poglądach lewicowych (!). Nic dziwnego, zważywszy jej hasła dot. stawki minimalnej czy likwidacji umów śmieciowych (tak, to ta sama partia, co kiedyś głosiła wprowadzenie podatku liniowego). Owszem, PO może sobie teraz pozwolić na opowiadanie wszelkich możliwych bajek, bo już wiadomo, że będzie w opozycji i z niczego nie będzie rozliczana. Mimo to widać, że PO - jak to się określa w żargonie marketingowym - pozycjonuje się na lewo od dotychczasowego swego elektoratu. Jednocześnie, z drugiej strony wyskakuje nie stąd ni zowąd OdgrzewanyKotlet.pl (już to widzę, jak któregoś dnia Petru wstaje z łóżka i stwierdza "a zrobię sobie nową partię"), który zaczyna zajmować właśnie to miejsce, w którym PO jest odrzucana - liberalna, reformatorska centroprawica. Wygląda to zupełnie jak dobrze zaprojektowana kampania marketingowa korporacji "PO sp. z bardzo o.o." - z jednej strony mamy rebranding PO jako centrolewicy, z drugiej wprowadzanie nowej marki, która ma zachować czy zdobyć kolejne "udziały w rynku" jako centroprawica. A po wyborach - tych, gdzie wygra PiS, i następnych, w których skompromitowany PiS polegnie - stworzenie wielkiej koalicji pod szyldem Nowoczesnej Platformy Obywatelskiej.

Nie, nie kupuję tego. Do szesnastu razy sztuka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz